A więc już przybyli. Wbiegam na
korytarz i schodzę po schodach na najniższe piętro. Słyszę już ich głosy. Stoją
przed drzwiami wejściowymi. Witam ich gestem ręki.
Przede mną stoją dwaj bliźniacy. Są ode mnie znacznie
wyżsi. Jeden okularnik z zakłopotaną miną będący przeciwieństwem drugiego dość
przystojnego młodzieńca z szerokim uśmiechem.
- Cześć! - mówią jednocześnie
- Jestem Yukio - okularnik lekko się kłania
- A ja Rin - potomek
Szatana podaje mi rękę. Ściskam ją, aż krzywi się z bólu
- Akemi. Mieszkacie tutaj prawda?
- Eh…rok szkolny już za 3 dni - jęczy Rin – tak, mieszkanie w pokoju z
czterookim to prawdziwe piekło.
Ja wysilam się na uśmiech i lekko
kiwam głową.
- Mieszkam pod 6,
a koleżanka ma 7. Najwyraźniej tyle nas tylko będzie.
- A tak wgl…wybierasz się gdzieś?
- Dopiero się tutaj wprowadziłam więc chciałam się przejść
po okolicy i natknęłam się na was - kłamię
- Możemy Ci pomóc, mamy trochę wolnego czasu – Rin trąca
łokciem poirytowanego brata – Prawda Yukio?
- A co z grafikiem? – mamrota pod nosem, ale Rin go wyraźnie
ignoruje .
- Jesteś przyszłą egzorcystką? – brunet pyta wprost.
- T…tak.
- Ja jestem tutaj drugi rok, a Yukio tu naucza. Może zanim
wyjdziemy to coś zjemy?
Już chcę zaprotestować gdy głośno
burczy mi w brzuchu.
- Ojojoj najwyraźniej musimy! – Rin chwyta mnie za
nadgarstek, ciągnie po schodach i otwiera drzwi z numerem 10.
Ale co mi szkodzi, sama nie umiem
i nienawidzę gotować, a na samej czekoladzie i zupkach chińskich nie będę żyła.
Ich mieszkanie znacznie różni się od mojego. Najwyraźniej
Mephisto urządził każdy pokój pod osobisty gust lokatora. Z drugiej strony
trudno mi było sobie wyobrazić każdą sypialnie w odcieniu krwistej czerwieni i
z wielkim obrazem przedstawiającym piekło.
Po przejściu korytarza znalazłam się w dość małym salonie w
porównaniu do mojego. Beżowe ściany, kanapa, kilka nakastlików , telewizor
czyli podstawowe rzeczy jakie powinny się tutaj znaleźć. Przede wszystkim ani
grama kurzu, co wydawało mi się dosć dziwne jak na mieszkacie dwóch nastoletnich
chłopców. Rin prowadzi mnie do kuchni.
- Na pewno nie będę przeszkadzać?
- Nie, coś ty! W końcu sam Cię zaprosiłem. – Jak na syna
Szatana jest bardzo sympatyczny.
- Właśnie byliśmy na zakupach – chłopak wskazuje ręką na 4
torby produktów spożywczych leżące na stole. – A jeżeli chcesz możesz zaprosić
swoją koleżankę.
Wysilam się na kolejny
sympatyczny uśmiech (już wyczerpałam ich dzienny limit). No ale w końcu bycie w
otoczeniu Rina ułatwi mi zadanie. Lepiej go poznam co ułatwi mi manipulacje
nim. Jest takie powiedzenie śmiertelników ‘’z żołądka do mózgu’’ jakoś tak to
szło. W każdym ranie wspólny obiad to dobra decyzja.
Ponownie zbiegam po schodach i energicznie pukam w drzwi
Michi. Otwiera mi owinięta w ręcznik z resztkami piany na skórze.
- Hej! Potrzebujesz czegoś?
- Pozostali lokatorzy zaprosili nas na obiad. Przyjdziesz?
- Jasne! Po tej podróży umieram z głodu. – jej twarz aż
promienieje w uśmiechu.
Kiwam głową i wracam do pokoju
braci Okumura.
- I jak?
- Zaraz przyjdzie.
Za jakieś 10 min pojawia się Michi. Ubrana jest w zwiewną
sukienkę w kolorze jej oczu czyli seledynowym. Kątem oka widzę jak Yukio się
rumieni.
- Yukio, twoje szkła zaparowały.- szepta mu na ucho Rin z
łobuzerskim uśmiechem. Czasami nie chciała bym mieć tak wyczulonych zmysłów w
tym przypadku słuchu.
Chłopak wyciąga chustkę i
przeciera szkła swoich okularów. Blondynka przedstawia się braciom, a następnie
Rin zabiera się do gotowania. W szybkim tempie kroi, smaży i gotuje. Yukio
wyciąga talerze dla 4 osób, nalewa sok do szklanek. Smażony kurczak w kawałkach
i ryż z warzywami. Mniam. Demon, a tak dobrze gotuje.
- Pyszne! – chwali go Michi
- Wszyscy zjedli? To możemy już wyjść. Mam nadzieję, że spotkamy
pozostałych uczniów.
~*~
Tak wiem, typowo nudy i sielankowy rozdział. No i do tego krótki.
Mogę się usprawiedliwić jedynie tym, że fabuła tego na początku wymaga żeby w późniejszych
rozdziałach się rozkręcić i przemienić w pełną akcji historię. Dziękuje że wytrwaliście
do końca notki. Pozdrawiam! :)