.

.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

[4] - Obiad z dziećmi Szatana


A więc już przybyli. Wbiegam na korytarz i schodzę po schodach na najniższe piętro. Słyszę już ich głosy. Stoją przed drzwiami wejściowymi. Witam ich gestem ręki.
Przede mną stoją dwaj bliźniacy. Są ode mnie znacznie wyżsi. Jeden okularnik z zakłopotaną miną będący przeciwieństwem drugiego dość przystojnego młodzieńca z szerokim uśmiechem.
- Cześć! - mówią jednocześnie
- Jestem Yukio - okularnik lekko się kłania
- A ja Rin  - potomek Szatana podaje mi rękę. Ściskam ją, aż krzywi się z bólu
- Akemi. Mieszkacie tutaj prawda?
- Eh…rok szkolny już za 3 dni -  jęczy Rin – tak, mieszkanie w pokoju z czterookim to prawdziwe piekło.
Ja wysilam się na uśmiech i lekko kiwam głową.
- Mieszkam pod 6, a koleżanka ma 7. Najwyraźniej tyle nas tylko będzie.
- A tak wgl…wybierasz się gdzieś?
- Dopiero się tutaj wprowadziłam więc chciałam się przejść po okolicy i natknęłam się na was - kłamię
- Możemy Ci pomóc, mamy trochę wolnego czasu – Rin trąca łokciem poirytowanego brata – Prawda Yukio?
- A co z grafikiem? – mamrota pod nosem, ale Rin go wyraźnie ignoruje .
- Jesteś przyszłą egzorcystką? – brunet pyta wprost.
- T…tak.
- Ja jestem tutaj drugi rok, a Yukio tu naucza. Może zanim wyjdziemy to coś zjemy?
Już chcę zaprotestować gdy głośno burczy mi w brzuchu.
- Ojojoj najwyraźniej musimy! – Rin chwyta mnie za nadgarstek, ciągnie po schodach i otwiera drzwi z numerem 10.
Ale co mi szkodzi, sama nie umiem i nienawidzę gotować, a na samej czekoladzie i zupkach chińskich nie będę żyła.
Ich mieszkanie znacznie różni się od mojego. Najwyraźniej Mephisto urządził każdy pokój pod osobisty gust lokatora. Z drugiej strony trudno mi było sobie wyobrazić każdą sypialnie w odcieniu krwistej czerwieni i z wielkim obrazem przedstawiającym piekło.
Po przejściu korytarza znalazłam się w dość małym salonie w porównaniu do mojego. Beżowe ściany, kanapa, kilka nakastlików , telewizor czyli podstawowe rzeczy jakie powinny się tutaj znaleźć. Przede wszystkim ani grama kurzu, co wydawało mi się dosć dziwne jak na mieszkacie dwóch nastoletnich chłopców. Rin prowadzi mnie do kuchni.
- Na pewno nie będę przeszkadzać?
- Nie, coś ty! W końcu sam Cię zaprosiłem. – Jak na syna Szatana jest bardzo sympatyczny.
- Właśnie byliśmy na zakupach – chłopak wskazuje ręką na 4 torby produktów spożywczych leżące na stole. – A jeżeli chcesz możesz zaprosić swoją koleżankę.
Wysilam się na kolejny sympatyczny uśmiech (już wyczerpałam ich dzienny limit). No ale w końcu bycie w otoczeniu Rina ułatwi mi zadanie. Lepiej go poznam co ułatwi mi manipulacje nim. Jest takie powiedzenie śmiertelników ‘’z żołądka do mózgu’’ jakoś tak to szło. W każdym ranie wspólny obiad to dobra decyzja.
Ponownie zbiegam po schodach i energicznie pukam w drzwi Michi. Otwiera mi owinięta w ręcznik z resztkami piany na skórze.
- Hej! Potrzebujesz czegoś?
- Pozostali lokatorzy zaprosili nas na obiad. Przyjdziesz?
- Jasne! Po tej podróży umieram z głodu. – jej twarz aż promienieje w uśmiechu.
Kiwam głową i wracam do pokoju braci Okumura.
- I jak?
- Zaraz przyjdzie.
Za jakieś 10 min pojawia się Michi. Ubrana jest w zwiewną sukienkę w kolorze jej oczu czyli seledynowym. Kątem oka widzę jak Yukio się rumieni.
- Yukio, twoje szkła zaparowały.- szepta mu na ucho Rin z łobuzerskim uśmiechem. Czasami nie chciała bym mieć tak wyczulonych zmysłów w tym przypadku słuchu.
Chłopak wyciąga chustkę i przeciera szkła swoich okularów. Blondynka przedstawia się braciom, a następnie Rin zabiera się do gotowania. W szybkim tempie kroi, smaży i gotuje. Yukio wyciąga talerze dla 4 osób, nalewa sok do szklanek. Smażony kurczak w kawałkach i ryż z warzywami. Mniam. Demon, a tak dobrze gotuje.
- Pyszne! – chwali go Michi
- Wszyscy zjedli? To możemy już wyjść. Mam nadzieję, że spotkamy pozostałych uczniów.

~*~
Tak wiem, typowo nudy i sielankowy rozdział. No i do tego krótki. Mogę się usprawiedliwić jedynie tym, że fabuła tego na początku wymaga żeby w późniejszych rozdziałach się rozkręcić i przemienić w pełną akcji historię. Dziękuje że wytrwaliście do końca notki. Pozdrawiam! :)

piątek, 16 sierpnia 2013

[3] - Mój prywatny apartament

Wreszcie pokazówka całej szkoły się kończy. Zmęczona ciągłym bieganiem po wielkiej Akademii i z bolącymi uszami od ciągłych, entuzjastycznych pisków Michi padam znużona na jeden z foteli Mephisto. Jesteśmy już na ostatnim przystanku zwiedzania, o dziwo – gabinetem dyrektora
- …no i na tym kończymy panienki!
Ledwo jęczę ‘’nareszcie’’
- Panie dyrektorze, a gdzie będziemy mieszkać zanim zacznie się rok szkolny?
- Nie tutejsi uczniowie dostają po pokoju w pobliskim akademiku.
Michi tylko kiwa głową, najwyraźniej z nadzieją, że będzie mięć własną łazienkę.
- A tak właściwie to mogę was tam teraz zaprowadzić – Mephisto wskazuje ręką wyjście i przepuszcza nas w drzwiach.
 Chwilę później wsiadamy do całkiem pokaźnych rozmiarów limuzyny. Po przejażdżce stajemy przed trzypiętrowym blokiem, wizualnie obskurnym, z pękającym tynkiem i odłażącą farbą.
- No i jesteśmy! – wykrzykuje dyrektor jakbyśmy same nie były w stanie tego zauważyć. – macie szczęście, na 10 pokoi zajęty jest tylko jeden. Mieszkają w nim dwie osoby, bracia Okumura, zapewne ich poznacie, bo tak jak wy jeden z nich będzie uczęszczał na zajęcia dla egzorcystów, z kolei drugi tam naucza.
Ja uśmiecham się do Samaela i puszczam oczko. No, wreszcie się do czegoś przydał. Ten gest bardzo ułatwi mi misję jeśli będę mieszkać blisko swego celu.
- Panienki już chyba sobie poradzą. – Mephisto kłania się na pożegnanie i znika w swojej różowej limuzynie.
Chowam do kieszeni dwa klucze wcześniej przyjęte od niego. Jeden z numerem 6 od mojego nowego pokoju i drugi od tajnego wejścia na zajęcia dla egzorcystów. Wnoszę bagaż na piętro, obkręcam kluczyk w zamku i nareszcie przechodzę przez próg nowego mieszkania. Michi stoi za mną i też wchodzi do środka.
- Masz chyba swój pokój? – pytam retorycznie
- Ta, mam siódemkę naprzeciwko
Nie proszona wskakuje na sofę i rozmarzona zamyka oczy.
- Ahh…ale odjazd! Ta cała szkoła jest genialna. I nawet SAM dyrektor nas po niej oprowadził.
Wzdycham ciężko i piorunuję wzrokiem swojego nieproszonego gościa.
- Znasz takie powiedzenie ‘’Nie chwal dnia przed zachodem słońca’’? Jesteśmy tu dopiero jeden dzień. Przyznam szkoła i to co się zapowiada jest piękne. Ale gdy zacznie się rok szkolny na pewno zaczniesz narzekać. Całe te dodatkowe zajęcia będą wymagały dużo poświęcenia i pracy, A nie przyjechałyśmy tutaj na wakacje.
Blondynka budzi się z pięknego snu. Wstaje z sofy i z zawiedzioną miną bierze swój bagaż. Popycha drzwi.
- Ty to musisz wszystko zepsuć. Ale…nawet masz rację – wychodzi.
Czekam aż drzwi od jej pokoju się zamkną. Tymczasem ja bije sobie brawo że udało mi się wyprosić nieproszonego gościa. Nareszcie sama! Przez Michi nawet nie zdążyłam dobrze się rozejrzeć. Trzy piętrowy blok, z zewnątrz na pozór wyglądający jak stary budynek z II wojny światowej po wybuchu bąby, mający 10 pokoi. A tu proszę – niespodzianka. Czuję się jak w apartamencie. Owy pokój okazał się cztero pokojowym mieszkaniem. Na początek salon. Duża sofa, równolegle do niej ustawiony  płaski telewizor, Biurko z piramidą  nowych podręczników, które potrzebowałam na zajęcia. Cały salon w odcieniach kawy, poczynając od koloru ścian, kończąc na nawet najdrobniejszych szczegółach jak chociażby abażur lampy.
Otwieram kolejne drzwi. Moim oczom ukazuje się sypialnia z dwu osobowym czarnym łóżkiem i równie ciemną szafą. Moją uwagę przykuwa wielki obraz mojej ojczyzny – Gehenny, inaczej po prostu nazywanej Piekłem. Obraz ma dziwną mroczną aurę przez którą nie jednemu śmiertelnikowi zebrało by się na wymioty. Tym razem na ścianach widnieje odcień krwistej czerwieni. No widzę, że Samael się postarał, idealnie trafił w mój gust. Z ciekawości otwieram szafę. Wisi w niej mundurek składający się z: krótkiej różowej spódniczki, czarnych zakolanówek, białej koszuli, jasnego sweterka na guziki i kokardy. Sądząc po krótkości spódnicy najwyraźniej strój projektował sam dyrektor. Naciskam klamkę kolejnych drzwi – łazienka. Wanna w sam raz dla relaksu w wolne wieczory, standardowo umywalka i sedes. Wszystko śnieżnobiałe.
Następnie kuchnia. Dobrze wyposażona w słodycze i zupki chińskie lodówka, kuchenka zupełnie nie potrzebna, bo i tak prędzej czy później ją spalę, kilka blatów i stół z czterema krzesłami.
Skończyłam oglądać mieszkanie. A więc czas się rozgościć. Wkładam do szafy ubrania, ustawiam na umywalce kosmetyki (no co? Demony też chcą być piękne), wszelkie przybory wysypuje na biurko. Z lodówki wyciągam tabliczkę mlecznej czekolady i rzucam się na sofę. Przyznaję że ziemskie jedzenie jest całkiem smaczne. Tą sielankę przerywają mi zimne dreszcze, rozchodzące się po całym ciele, głowa zaczyna nieprzyjemnie pulsować. W myślach słyszę głos mojego Pana – ‘’Nie zapominaj po co tu przybyłaś…’’ Nienawidzę tej przeklętej telepatii…grr!
Teraz z kolei mój nos drażni słaby zapach siarki. Uśmiecham się szeroko. A więc nasi pozostali lokatorzy już przybyli! 

~*~
Kolejny rozdział zaliczony ^^ tym razem 3. Tak jak obiecałam w wakacyjnej notce, pracuje nad blogiem jak również nad słownictwem i gramatyką, żeby wam się przyjemnie czytało, ale gdyby zdarzyły się jakieś błędy to proszę mnie upomnieć w komentarzach. Pozdrawiam czytających :)
LAYOUT BY CHERRY_CZAN