Wreszcie
pokazówka całej szkoły się kończy. Zmęczona ciągłym bieganiem po wielkiej
Akademii i z bolącymi uszami od ciągłych, entuzjastycznych pisków Michi padam
znużona na jeden z foteli Mephisto. Jesteśmy już na ostatnim przystanku
zwiedzania, o dziwo – gabinetem dyrektora
- …no i na tym kończymy
panienki!
Ledwo jęczę
‘’nareszcie’’
- Panie dyrektorze, a gdzie
będziemy mieszkać zanim zacznie się rok szkolny?
- Nie tutejsi uczniowie dostają
po pokoju w pobliskim akademiku.
Michi tylko
kiwa głową, najwyraźniej z nadzieją, że będzie mięć własną łazienkę.
- A tak
właściwie to mogę was tam teraz zaprowadzić – Mephisto wskazuje ręką wyjście i
przepuszcza nas w drzwiach.
Chwilę później wsiadamy do
całkiem pokaźnych rozmiarów limuzyny. Po przejażdżce stajemy przed
trzypiętrowym blokiem, wizualnie obskurnym, z pękającym tynkiem i odłażącą
farbą.
- No i
jesteśmy! – wykrzykuje dyrektor jakbyśmy same nie były w stanie tego zauważyć.
– macie szczęście, na 10 pokoi zajęty jest tylko jeden. Mieszkają w nim dwie
osoby, bracia Okumura, zapewne ich poznacie, bo tak jak wy jeden z nich będzie
uczęszczał na zajęcia dla egzorcystów, z kolei drugi tam naucza.
Ja uśmiecham się do Samaela i puszczam oczko. No, wreszcie się do
czegoś przydał. Ten gest bardzo ułatwi mi misję jeśli będę mieszkać blisko
swego celu.
- Panienki już
chyba sobie poradzą. – Mephisto kłania się na pożegnanie i znika w swojej
różowej limuzynie.
Chowam do kieszeni dwa klucze wcześniej przyjęte od niego. Jeden z
numerem 6 od mojego nowego pokoju i drugi od tajnego wejścia na zajęcia dla
egzorcystów. Wnoszę bagaż na piętro, obkręcam kluczyk w zamku i nareszcie
przechodzę przez próg nowego mieszkania. Michi stoi za mną i też wchodzi do
środka.
- Masz chyba
swój pokój? – pytam retorycznie
- Ta, mam
siódemkę naprzeciwko
Nie proszona wskakuje na sofę i rozmarzona zamyka oczy.
- Ahh…ale
odjazd! Ta cała szkoła jest genialna. I nawet SAM dyrektor nas po niej
oprowadził.
Wzdycham ciężko i piorunuję wzrokiem swojego nieproszonego gościa.
- Znasz takie
powiedzenie ‘’Nie chwal dnia przed zachodem słońca’’? Jesteśmy tu dopiero jeden
dzień. Przyznam szkoła i to co się zapowiada jest piękne. Ale gdy zacznie się
rok szkolny na pewno zaczniesz narzekać. Całe te dodatkowe zajęcia będą
wymagały dużo poświęcenia i pracy, A nie przyjechałyśmy tutaj na wakacje.
Blondynka budzi się z pięknego snu. Wstaje z sofy i z zawiedzioną miną
bierze swój bagaż. Popycha drzwi.
- Ty to musisz
wszystko zepsuć. Ale…nawet masz rację – wychodzi.
Czekam aż drzwi od jej pokoju się zamkną. Tymczasem ja bije sobie brawo
że udało mi się wyprosić nieproszonego gościa. Nareszcie sama! Przez Michi
nawet nie zdążyłam dobrze się rozejrzeć. Trzy piętrowy blok, z zewnątrz na
pozór wyglądający jak stary budynek z II wojny światowej po wybuchu bąby,
mający 10 pokoi. A tu proszę – niespodzianka. Czuję się jak w apartamencie. Owy
pokój okazał się cztero pokojowym mieszkaniem. Na początek salon. Duża sofa,
równolegle do niej ustawiony płaski telewizor, Biurko z piramidą nowych podręczników, które potrzebowałam na zajęcia.
Cały salon w odcieniach kawy, poczynając od koloru ścian, kończąc na nawet
najdrobniejszych szczegółach jak chociażby abażur lampy.
Otwieram
kolejne drzwi. Moim oczom ukazuje się sypialnia z dwu osobowym czarnym łóżkiem i równie
ciemną szafą. Moją uwagę przykuwa wielki obraz mojej ojczyzny – Gehenny,
inaczej po prostu nazywanej Piekłem. Obraz ma dziwną mroczną aurę przez którą
nie jednemu śmiertelnikowi zebrało by się na wymioty. Tym razem na ścianach
widnieje odcień krwistej czerwieni. No widzę, że Samael się postarał, idealnie
trafił w mój gust. Z ciekawości otwieram szafę. Wisi w niej mundurek składający
się z: krótkiej różowej spódniczki, czarnych zakolanówek, białej koszuli,
jasnego sweterka na guziki i kokardy. Sądząc po krótkości spódnicy najwyraźniej
strój projektował sam dyrektor. Naciskam klamkę kolejnych drzwi – łazienka.
Wanna w sam raz dla relaksu w wolne wieczory, standardowo umywalka i sedes.
Wszystko śnieżnobiałe.
Następnie
kuchnia. Dobrze wyposażona w słodycze i zupki chińskie lodówka, kuchenka
zupełnie nie potrzebna, bo i tak prędzej czy później ją spalę, kilka blatów i
stół z czterema krzesłami.
Skończyłam oglądać mieszkanie. A więc czas się rozgościć. Wkładam do
szafy ubrania, ustawiam na umywalce kosmetyki (no co? Demony też chcą być piękne),
wszelkie przybory wysypuje na biurko. Z lodówki wyciągam tabliczkę mlecznej
czekolady i rzucam się na sofę. Przyznaję że ziemskie jedzenie jest całkiem
smaczne. Tą sielankę przerywają mi zimne dreszcze, rozchodzące się po całym
ciele, głowa zaczyna nieprzyjemnie pulsować. W myślach słyszę głos mojego Pana
– ‘’Nie zapominaj po co tu przybyłaś…’’ Nienawidzę tej przeklętej
telepatii…grr!
Teraz z kolei mój nos drażni słaby zapach siarki. Uśmiecham się
szeroko. A więc nasi pozostali lokatorzy już przybyli!
~*~
Kolejny
rozdział zaliczony ^^ tym razem 3. Tak jak obiecałam w wakacyjnej
notce, pracuje nad blogiem jak również nad słownictwem i gramatyką, żeby wam
się przyjemnie czytało, ale gdyby zdarzyły się jakieś błędy to proszę mnie upomnieć w komentarzach. Pozdrawiam czytających :)
Nowy post! Trochę chyba za późno zauważyłam, przepraszam ;) Jesteś genialna ^.^ Uwielbiam twoje opowiadania, skręcam się na fotelu w oczekiwaniu na więcej ;D http://konoha-ohana.blogspot.com/ - to link do mojego bloga, na którym napisałam już prolog. Zachęcam do zerknięcia ;)
OdpowiedzUsuńNo, z maluteńkim opóźnieniem, ale jestem. :D Ha, więc umieściłaś wszystkich bohaterów w jednym budynku - wygodnie. ;D Mam nadzieję, że będą wpadać do siebie wieczorami. xD
OdpowiedzUsuń