.

.

piątek, 16 sierpnia 2013

[3] - Mój prywatny apartament

Wreszcie pokazówka całej szkoły się kończy. Zmęczona ciągłym bieganiem po wielkiej Akademii i z bolącymi uszami od ciągłych, entuzjastycznych pisków Michi padam znużona na jeden z foteli Mephisto. Jesteśmy już na ostatnim przystanku zwiedzania, o dziwo – gabinetem dyrektora
- …no i na tym kończymy panienki!
Ledwo jęczę ‘’nareszcie’’
- Panie dyrektorze, a gdzie będziemy mieszkać zanim zacznie się rok szkolny?
- Nie tutejsi uczniowie dostają po pokoju w pobliskim akademiku.
Michi tylko kiwa głową, najwyraźniej z nadzieją, że będzie mięć własną łazienkę.
- A tak właściwie to mogę was tam teraz zaprowadzić – Mephisto wskazuje ręką wyjście i przepuszcza nas w drzwiach.
 Chwilę później wsiadamy do całkiem pokaźnych rozmiarów limuzyny. Po przejażdżce stajemy przed trzypiętrowym blokiem, wizualnie obskurnym, z pękającym tynkiem i odłażącą farbą.
- No i jesteśmy! – wykrzykuje dyrektor jakbyśmy same nie były w stanie tego zauważyć. – macie szczęście, na 10 pokoi zajęty jest tylko jeden. Mieszkają w nim dwie osoby, bracia Okumura, zapewne ich poznacie, bo tak jak wy jeden z nich będzie uczęszczał na zajęcia dla egzorcystów, z kolei drugi tam naucza.
Ja uśmiecham się do Samaela i puszczam oczko. No, wreszcie się do czegoś przydał. Ten gest bardzo ułatwi mi misję jeśli będę mieszkać blisko swego celu.
- Panienki już chyba sobie poradzą. – Mephisto kłania się na pożegnanie i znika w swojej różowej limuzynie.
Chowam do kieszeni dwa klucze wcześniej przyjęte od niego. Jeden z numerem 6 od mojego nowego pokoju i drugi od tajnego wejścia na zajęcia dla egzorcystów. Wnoszę bagaż na piętro, obkręcam kluczyk w zamku i nareszcie przechodzę przez próg nowego mieszkania. Michi stoi za mną i też wchodzi do środka.
- Masz chyba swój pokój? – pytam retorycznie
- Ta, mam siódemkę naprzeciwko
Nie proszona wskakuje na sofę i rozmarzona zamyka oczy.
- Ahh…ale odjazd! Ta cała szkoła jest genialna. I nawet SAM dyrektor nas po niej oprowadził.
Wzdycham ciężko i piorunuję wzrokiem swojego nieproszonego gościa.
- Znasz takie powiedzenie ‘’Nie chwal dnia przed zachodem słońca’’? Jesteśmy tu dopiero jeden dzień. Przyznam szkoła i to co się zapowiada jest piękne. Ale gdy zacznie się rok szkolny na pewno zaczniesz narzekać. Całe te dodatkowe zajęcia będą wymagały dużo poświęcenia i pracy, A nie przyjechałyśmy tutaj na wakacje.
Blondynka budzi się z pięknego snu. Wstaje z sofy i z zawiedzioną miną bierze swój bagaż. Popycha drzwi.
- Ty to musisz wszystko zepsuć. Ale…nawet masz rację – wychodzi.
Czekam aż drzwi od jej pokoju się zamkną. Tymczasem ja bije sobie brawo że udało mi się wyprosić nieproszonego gościa. Nareszcie sama! Przez Michi nawet nie zdążyłam dobrze się rozejrzeć. Trzy piętrowy blok, z zewnątrz na pozór wyglądający jak stary budynek z II wojny światowej po wybuchu bąby, mający 10 pokoi. A tu proszę – niespodzianka. Czuję się jak w apartamencie. Owy pokój okazał się cztero pokojowym mieszkaniem. Na początek salon. Duża sofa, równolegle do niej ustawiony  płaski telewizor, Biurko z piramidą  nowych podręczników, które potrzebowałam na zajęcia. Cały salon w odcieniach kawy, poczynając od koloru ścian, kończąc na nawet najdrobniejszych szczegółach jak chociażby abażur lampy.
Otwieram kolejne drzwi. Moim oczom ukazuje się sypialnia z dwu osobowym czarnym łóżkiem i równie ciemną szafą. Moją uwagę przykuwa wielki obraz mojej ojczyzny – Gehenny, inaczej po prostu nazywanej Piekłem. Obraz ma dziwną mroczną aurę przez którą nie jednemu śmiertelnikowi zebrało by się na wymioty. Tym razem na ścianach widnieje odcień krwistej czerwieni. No widzę, że Samael się postarał, idealnie trafił w mój gust. Z ciekawości otwieram szafę. Wisi w niej mundurek składający się z: krótkiej różowej spódniczki, czarnych zakolanówek, białej koszuli, jasnego sweterka na guziki i kokardy. Sądząc po krótkości spódnicy najwyraźniej strój projektował sam dyrektor. Naciskam klamkę kolejnych drzwi – łazienka. Wanna w sam raz dla relaksu w wolne wieczory, standardowo umywalka i sedes. Wszystko śnieżnobiałe.
Następnie kuchnia. Dobrze wyposażona w słodycze i zupki chińskie lodówka, kuchenka zupełnie nie potrzebna, bo i tak prędzej czy później ją spalę, kilka blatów i stół z czterema krzesłami.
Skończyłam oglądać mieszkanie. A więc czas się rozgościć. Wkładam do szafy ubrania, ustawiam na umywalce kosmetyki (no co? Demony też chcą być piękne), wszelkie przybory wysypuje na biurko. Z lodówki wyciągam tabliczkę mlecznej czekolady i rzucam się na sofę. Przyznaję że ziemskie jedzenie jest całkiem smaczne. Tą sielankę przerywają mi zimne dreszcze, rozchodzące się po całym ciele, głowa zaczyna nieprzyjemnie pulsować. W myślach słyszę głos mojego Pana – ‘’Nie zapominaj po co tu przybyłaś…’’ Nienawidzę tej przeklętej telepatii…grr!
Teraz z kolei mój nos drażni słaby zapach siarki. Uśmiecham się szeroko. A więc nasi pozostali lokatorzy już przybyli! 

~*~
Kolejny rozdział zaliczony ^^ tym razem 3. Tak jak obiecałam w wakacyjnej notce, pracuje nad blogiem jak również nad słownictwem i gramatyką, żeby wam się przyjemnie czytało, ale gdyby zdarzyły się jakieś błędy to proszę mnie upomnieć w komentarzach. Pozdrawiam czytających :)

2 komentarze:

  1. Nowy post! Trochę chyba za późno zauważyłam, przepraszam ;) Jesteś genialna ^.^ Uwielbiam twoje opowiadania, skręcam się na fotelu w oczekiwaniu na więcej ;D http://konoha-ohana.blogspot.com/ - to link do mojego bloga, na którym napisałam już prolog. Zachęcam do zerknięcia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No, z maluteńkim opóźnieniem, ale jestem. :D Ha, więc umieściłaś wszystkich bohaterów w jednym budynku - wygodnie. ;D Mam nadzieję, że będą wpadać do siebie wieczorami. xD

    OdpowiedzUsuń

LAYOUT BY CHERRY_CZAN